- Nie ma innej opcji.- zaśmiała się, a on uśmiechnął się
szeroko i ponownie ją pocałował. Po chwili wszyscy wpadli do pokoju i zaczęli
wokół nich skakać, bo jak się okazało, stali pod drzwiami. Lou już chciał coś
powiedzieć.
- Stul japę, bo z nim zerwę.
- No ale co? – wyszczerzył się jak głupi, a ona cisnęła w
niego poduszką.- Osz ty..
- Przepraszam, to było głupie. – przytuliła się do niego,
chwyciła za bokserki i podciągnęła wysoko w górę.
- A walnął cię ktoś kiedyś? Za karę masz... przytulanko! –
zdusił ją do siebie i chodził tak po całym pokoju.
- To ma być tortura? Uwielbiam się tulić.- wskoczyła na
niego i jeszcze mocniej przytuliła.
- No właśnie ja też! – wybuchł śmiechem.
- Ale nie kołysz, bo ci zasnę na rękach.
- Aa aa aaa.. – zaczął śpiewać kołysankę.
-Tomlinson! Mówię ser.. – to wszystko sprawiło, że
faktycznie zasnęła i opadła głową na jego ramię.
- Proszę.- podał ją Malikowi i wyszedł, śmiejąc się.
- Teraz z nią siedź. – reszta wyszła z pokoju. Siedząc na
jej łóżku, nie mógł uwierzyć, że teraz jest cała jego. Obudziła się po
godzinie.
- Więc to jednak nie sen.. – uśmiechnęła się, gdy zobaczyła,
że jest u niego na rękach.
- Jest tak, jak chciałem od dawna.
- Czyli jak? Od dawna chciałeś przyjechać do Paryża?
- Nie cwaniaku. Od dawna chciałem z tobą być. Chodź, bo ci
chatę rozpierdolą..
- Już mi pewnie wszystko poprzewracali, a Domi z Niallem
lodówkę opróżnili.
- Ona też?
- Je za sześciu, a nie tyje. Zazdroszczę.
- Nie jesteś gruba. Jesteś chudzielcem. – wstał z nią i
wyszedł do salonu. Tam zagrali w twistera. Po dłuższym czasie chłopaki musieli
już iść, na co od razu zrzedła jej mina. Zayn ją przytulił i szepnął, że
jeszcze przyjdzie. Uśmiechnęła się, musnęła jego usta i zamknęła za nimi drzwi.
- Wiedziałem. Tomlinson zawsze ma rację!
- No tak.. zawsze masz racje.. haha…
- Gdyby świat to pojął, byłby prostszy.
- Jednak nie będzie na świecie tak, jak ty chcesz.
- Ale nie dam ci zapomnieć. A jesteśmy w jednym hotelu, tuż
obok siebie..
- Taa.. muszę pogadać z Paulem.
- Noo.. to o której się wykradasz?
- Nie wiem.. najpierw spróbuję pokojowo
- Pfhahahhaha..- cała czwórka wybuchła śmiechem i spojrzała
na niego jak na idiotę.
- Tak wiem, jestem głupi..
- Dobrze, że się przyznajesz.. o jest i Paul.
- Cześć chłopaki. Jak tam?
- Jakoś.. mógłbym wyjść tak koło wieczora?
- Gdzie?
- Do Nicole..
- Dobra
- Co?! A jak ja chciałem do Kate to zawsze mi coś
wymyślałeś. Strajkuję!
- Dobra, nie idziesz.
- Hahaha! O o… - Louis zwiał widząc minę Malika
- Wróć rano, żeby Tomlinson się nie skumał.
- Dzięki. – od razu do niej pobiegł. Nicole nie słyszała
pukania, bo miała słuchawki na uszach, więc wszedł do środka i zaczął się jej
przypatrywać. Przestraszyła się, gdy zobaczyła cień na podłodze.
- Zaaayn?
- No raczej.- zaśmiał się i usiadł na kanapę – czego
słuchasz?
- Wariatka.
- Fajna jest. A szczególnie twoje solówki. – klapnęła mu na
kolana
- To ich posłuchasz, bo zostaję na noc.
- Zastanowię się..
Przysunął się bliżej i musnął jej usta
- Ewentualnie na klatce..
Zjechał na jej szyję i zaczął ją po niej całować.
- Na korytarzu..
- Noś kurwaa.. – położył się i wpił natarczywie w jej usta.
- Mhm… - mruknęła cicho i ułożyła się na nim, a on po
długiej chwili się od niej oderwał. – wracasz do hotelu. Haha…
- Tak, jutro z rana.
- Skąd ta pewność kochanie, hm?
- Nie przegapisz takiej okazji. Leżę tu, gotów zrobić
wszystko na co masz ochotę..
- Mam ochotę.. – musnęła zadziornie jego usta – na gorącą
czekoladę.- wstała i poszła do kuchni. Malik wstał i poszedł do sypialni, gdzie
zaczął przymierzać ciuchy, po które poszła przed ich pocałunkiem.
- I jak? – stanęła w progu z dwoma kubkami
- Too.. – pokazał bejsbolówkę z literkami Z i N, złączonymi
ze sobą.
- Wesołych świąt! – zaśmiała się i podała mu ciepłu kubek
- Chyba wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
- To też.. nie bój się, nie zapomniałam. Ale naprawdę
wszystkiego najlepszego.
- Nie no.. urodziny za .. 23 godziny i 18 minut.
- Debil, zmyliłeś mnie. Nie odzywam się
- Tak to jest, jak się nie pamięta.
- Pamiętam! – oboje usiedli na łóżko.
- I tak nie obchodzę urodzin.
- To dobrze. Oddawaj ciuszek
- Zapomnij. Przesiąkła już moim zapachem.
- Mam taką samą. Ha!
- Słodko.
- Ou.. powiedz to jeszcze raz, robisz fajną minkę.
- Słodko? Haha.
- No słodko..- zaśmiała się.
- Słuchaj.. pamiętasz, jak mówiłaś kiedyś, że nigdy nie
zobaczę cię nago? Żartowałaś, tak?
- Nie.. – wybuchła śmiechem z jego miny
- Żartujesz sobie?
- No właśnie nie. Co ty sobie wyobrażasz? – zrobiła poważną
minę.
- Przedstawię ci moje zamiary. Otóż ostatni miesiąc śniłem o
tym, jak się kochaliśmy.. – odstawiła kubek i usiadł na niej. – i zawsze
budziłem się oblany gorącym potem.. – podciągnął jej sweterek.- a wszystko
przez to, że ciągle wyobrażam sobie twoje seksowne ciało, wijące się pod moim..
– musnął jej szyję, a ona zamruczała i zarzuciła ręce na jego szyję. – i
chociaż wiem, że to za wcześnie.. mogę nadal śnić.. i przeżywać nocne
ekstazy.. ale nie mów mi, że nigdy nie miałaś na mnie ochoty.. nie
mów, że tego nie zrobimy, że nie staniemy się jednością, połączeni rozkoszą
cielesnej miłości.. tego nie mów.
Ona w odpowiedzi pocałowała go namiętnie.
- Jak tylko na ciebie patrzę, mam ochotę. Pociągasz
człowieku.
Tego dnia skończyło się tylko na pocałunkach. Następnego
chłopaki cały dzień ćwiczyli na nocny koncert. Dziewczyny postanowiły dobrze
się bawić. Od godziny stały na swoich miejscach przy scenie w błękitnych
rurkach i koszulkach z podobiznami zespołu. „Little things” chłopcy zaśpiewali
z podziałem. Zayn patrzył tylko na Nicole, Liam na Daniell, a Harry i Lou do
swojego odbicia w lusterkach. Styles założył Malikowi śmieszny kapelusz i
narysował na policzkach serca, a ten nawet nie zauważył. Kiedy się w końcu
skumał, powstała nowa wersja piosenki, w której „cause it’s gotta be you.”
Została zastąpiona przez „Hazza I kill you!” cała sala wybuchła śmiechem, Zayn
poprawił kapelusz i śpiewali dalej. Wszyscy świetnie się bawili. Po koncercie
dziewczyny, z pomocą ochrony, przedostały się do garderoby. Nicole dopadła
Horana.
- Widziałam ten wzrok..
- Ja mam focha. Nie przytuliłaś mnie nawet porządnie. –
Niall założył ręce, a Nicole poruszyła brwiami i wskoczyła mu na ręce.
Zakołysał nią lekko i zakręcił.
- No mała, jak się bawiłaś?
- Świetnie tańczysz.
- No wiadomo, nauczyłem się. Haha.
- Ale widziałam ten wzrok. Ślicznie ci z maślanymi oczkami
wiesz? – wyszeptała mu na ucho.
- Mogłabyś.. no wiesz, zapytać czy coś..
- Ahhaa. Jasne skarbie, specjalnie dla ciebie wyduszę z niej
to i owo.
- Dzięki. I w ogóle gratuluję
- Dziękuję. Kiedy wpadasz na noc?
- A co? Kiedy chcesz.. znowu będziemy całą noc się zwierzać?
Ahahaha…
- Taaak.! – zaklaskała w dłonie i przytulona do niego,
patrzyła na ten hałas. Po chwili zeszła, Niall poszedł do Domi, a ona wskoczyła
na plecy Zaynowi
- Mm… szminka.
- Haha.. szminka, szminka.
- Powinna być moja. Ale i tak ci ślicznie
- Bardzo. Cały w tym jestem
- I jak tam? Padniesz w hotelu, czy znowu u mnie?
- Dzięki za zaproszenie.
- Hazza, skąd szminka?
- A właśnie.. – pogrzebał po kieszeniach. – dzięki za
pożyczkę.
- Uu.. wypadałoby też coś oddać.. – wyciągnęła z torebki jego
spodenki. – świetnie się w nich śpi. Tylko mają taką białą plamkę w okolicy
kroku..
- Jasne. – wybuchł śmiechem – teraz Malik będzie ci
pożyczał.
- Harry znajdź dziewczynę.. Malik oczywiście TAKICH rzeczy
nigdy nie robił.. ta biała plamka..
- Taa.. jasne. Nigdy w życiu.- zaśmiali się oboje.
- Beee.. – wzdrygnęła się i odsunęła od nich.
- Ewakuacja? – Domi wyszeptała jej ze śmiechem na ucho
- Miłej nocy!- krzyknęła i wyszły
Ale fajny rozdział. Biała plamka, ewakuacja - fajne texty i kojarzą mi sie tylko z jednym. Jestem zboczuch xddd. Super rozdział, czekam na nn ; *
OdpowiedzUsuńIsiia.
Hahaha :D Rozdział wymiata :D
OdpowiedzUsuńI podobnie jak Isiia te słowa kojarzą mi się nieprzyzwoicie :D haha