Lou czekał już na lotnisku na swoją dziewczynę, która…
- Louis! Łapaj mnie! – no właśnie. Przejechała na śliskich
butach przez pół lotniska i wpadła w jego ramiona. Zakręcił nią i postawił na
ziemię, a ona poprawiła czapkę, spadającą jej na oczy.
- Sieemanko!
- Gdzie bagaże krejzolu? Chodzisz w moich ciuchach?
- Nie no coś ty. – wybuchła śmiechem. – wzięłam, trzeba iść
odebrać.
- To łapka i chodź.
- A zrobimy aniołki na śnieeeguu? – splotła ich palce i
ruszyli.
- Na dachu hotelu, co ty na to?
- Oo! Albo na wieży Eiffla! Ej, to moje! – krzyknęła, gdy
jakiś facet ściągał walizki z taśmy.
- Kotek, spokojnie.- Lou się zaśmiał i wziął jej bagaż.
- Chciał mnie okraść.- pogroziła facetowi palcem i poszła
zadowolona koło Lou.
- Taak, twoje drogocenne ciuszki i gumki do włosów. –
wybuchł śmiechem a ona walnęła go w ramię.
- No właśnie! Straszne, nie?
- Bardzo. – przerzucił ją sobie przez ramię i szedł dalej.
- I jak z przodu? Bo z tyłu twój seksowny tyłek.
Taksówka zawiozła ich do hotelu a tam..
- Lou, słonko, uważaj.- rzuciła się na niego i oboje wpadli
w śnieg. Ulepiła kulkę i potarła lekko jego policzek.
- Zaczerwienię się.. – zrobił smutną minkę i zaraz był
czerwony od zimna.
- Oo.. jak słodko. – poprawiła czapkę, śmiesznie marszcząc
nos.
- Daaaj buziaka.
- Ale jesteś pewny, że chcesz?
- No daaaj, wiesz jak lubię.. – wymienili się uśmiechami i
złączyli swoje usta. Po dłuższej chwili zaczął na nich trąbić samochód, gdyż
leżeli na podjeździe.
- No już się ludzie nie mogą na podjeździe całować, co za
kultura! – westchnął i weszli razem do hotelu.
Ze swojego pokoju poszli do chłopaków, gdzie Nicki akurat
siedziała na barana u Hazzy. Kate usiadła na kanapie obok Zayna i jego mamy.
- Jestem Kate.
- Zayn, moja mama. Resztę bym przedstawił, ale Nicki chce…
- No więc Harry, rumaku po kolei. Zacznę ode mnie. Jestem
Nicole, to jest mój Konik Harry. Dalej...- kopnęła lekko Hazzę, żeby się
przesunął. – to jest Nialler, Liaaam no i Zayn.
- My idziemy na dach. – Lou zaraz wyciągnął swoją dziewczynę
z pokoju.
- Ale ja chcę jeszcze buziaka. – przystanęła, a on
przyszpilił ją do ściany i mocno pocałował. Powoli podprowadził ją pod pokój.
- Mieliśmy robić aniołki..- mruknęła cicho w jego usta.
- Mhm... – zamknął za nimi drzwi i przeniósł ich na kanapę.
- I co panie Tomlinson?
- Co masz pod sweterkiem?
- Koszulkę…
- A dalej?
- Stanik...
- Aniołki poczekają. – wpił się zachłannie w jej usta i
zaczął rozbierać.
Nicole rozmawiała z mamą Zayna, ale poczuła, że wkracza na
złe tematy dotyczące jej rodziców. Gdy spytała, kiedy mogliby się spotkać, aż
zbladła.
- Horan, weź ją. Ona się zaraz rozpłacze…
-Przepraszam na chwilę, mała chodź. – wyciągnął ją do
swojego pokoju, a Zayn przysiadł się do swojej rodzicielki.
- Powiedziałam coś nie tak?
- Jej rodzice zginęli w katastrofie lotniczej…
- O Boże.. przepraszam, nie wiedziałam… ja. Idź do niej.
- Dzięki mamuś.- pocałował ją w policzek i wyszedł do swojej
dziewczyny.
Louis i Kate po godzinie wzięli wspólny prysznic i poszli na
dach hotelu.
Zajebisty:*
OdpowiedzUsuńPo godzinie hym ? ;>
OdpowiedzUsuńCzytałam dwa razy bo za pierwszym nic nie skumałam xd
Suuper, pozdrawiam i czekam na next :*
super ;P
OdpowiedzUsuń