sobota, 2 lutego 2013

osiem ♥


„Odebrała pocztę od listonosza i wróciła do nich. Wszyscy byli już poubierani po swojemu. Rozerwała papier gdy ujrzała francuski adres. Czytała z podekscytowaniem szeptem francuski tekst.”


- Dostałam się!- krzyknęła i zaczęła skakać po łóżku- najlepsze studia modowe w Paryżu, wydział projektanci!
Legła na łóżku i zaśmiała się, czytając na głos po francusku informacje.
- Coś tam, coś tam.. pani coś tam coś tam, została pani przyjęta.. coś tam, coś tam.. serdecznie coś tam coś tam.
- Louis.. jestem z ciebie dumny kochanie.- Harry spojrzał na niego, a ten zadowolony wgramolił się mu na kolana. Nicole wybiegła na dwór i w deszczu zaczęła się kręcić w kółko.
- Jaki ma zaciesz.- zaśmiał się Zayn.
- Nareszcie będzie miała dobry humor na dłużej niż 5 minut.
- Aa.. opowiadała mi wczoraj, trochę głupio wyszło.
- Spokojnie. Ona wie, że jesteś głupkiem i Ci wybaczy.
- No dzięki.- zaśmiał się- weź idź po tą wariatkę.
Horan wyszedł. Ona leżała na trawie w ogrodzie i „łapała” deszcz. Ukląkł nad nią.
- Świr jesteś.
- Kumasz? Dostałam się. - przytuliła go z całej siły, a on się zaśmiał i potarł jej nos swoim.
- To było wiadome.
- Skąd wiesz? Nawet moich szkiców nie widziałeś, a to się liczy.
- Wmawiaj sobie, że nie widziałem.
- No wiesz co? Wziąłeś bez pozwolenia?- serce jej przyspieszyło, gdy spojrzał jej głęboko w oczy
- Wybaczysz mi. I to też..- zbliżył się i dotknął jej warg swoimi. Na początku trochę oszołomiona, potem zamknęła oczy i niepewnie rozchyliła swoje pełne usta, w które od razu namiętnie się wpił. Splótł ich dłonie po obu stronach jej głowy. Deszcz padał, a jej było gorąco. Serce biło jak szalone, swoim własnym rytmem. Zacisnęła palce i plątała ich języki. Horan czerpał z tego ile się dało. Na myśl, że to ich pierwszy i zapewne ostatni pocałunek, pojedyncza łza znalazła swoje ujście mimo zaciśniętych powiek i idealnie złączyła się z kroplą deszczu, by potem wyryć ścieżkę na jego policzku. Zakończyła to wszystko lekkim muśnięciem, ale nie chciała otwierać oczu. Blondyn delikatnie kreślił mokrym palcem po jej twarzy, zapamiętując każdy detal, wszystkie rysy.
- Czemu to zrobiłeś? - wyszeptała cicho a on wstał.
- Znasz odpowiedź na to pytanie.- wyszedł z ogrodu i wsiadł do swojego auta, by po chwili zniknąć na drodze na lotnisko.
 
„let me be your last first kiss…”

7 komentarzy:

  1. Ej mogłaś więcej napisać :(( Dawaj nexta bo będzie foch !! :**

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko *.* Pięknie.
    Już z zapowiedzi wiedziałam, że warto przeczytać ten rozdział.
    Pocałunek w deszczu był... idealny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz kolejny kotek <3 NEXT <33!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE
    NO W TAKIM MOMENCIE ?! WY NIE MACIE SERCA DLA "NAS" CZYTELNIKÓW ! CO TO MA BYĆ ?! JA SOBIE NIE ŻYCZĘ(kogo to obchodzi) ŻEBY TAK OTÓŻ TO KOŃCZYĆ !

    Idę pociąć się mydłem, ale musi być Dove, żeby nie było białych śladów a potem skocze z krawężnika i jeszcze raz się potne ale łyżką, która musi być z czystego stopu, żeby nie było śladów po rdzy.

    No co ja mogę powiedzieć... no WSPANIAŁY :D

    MÓWCIE CO CHCECIE ! NIC NIE BRAŁAM, NIC NIE PIŁAM OJ NO DOBRA HERBATĘ ZIELONĄ ALE FOCH. CZYTAM SOBIE WASZE "PIERWSZE" OPOWIADANIE I ROZDZIAŁ KRÓTKI ALE TO TO JUŻ NIE MOGĘ ! NO KRÓTSZY TRZEBA BYŁO ZROBIĆ ! A CO TAM BĘDZIECIE SIĘ PRZEJMOWAĆ TAKIMI LUDŹMI, NP. JAK JA !

    No dobra, ja tu sobie piszę a druga połowa meczu sama się nie obejrzy.
    Ps. Anita szykuj poduszki (będzie mniej bolało) jak cie spotkam.

    Pan z wami.
    I z duchem twoim.
    Amen

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaa!! Pocałowali sie nooo!!! Aaaaa!!!

    OdpowiedzUsuń