sobota, 19 stycznia 2013

sześć ♥


"Liam porządkował szafkę, w której niedawno trzymał swoje rzeczy Zayn. O mało nie zszedł na zawał i szybko zadzwonił po chłopaków, którzy byli u niego kilka minut później."

- Co jest?
- Pije, pali i ćpa. Nogi mu z dupy powyrywam, nie dziwię się, że zachowuje się jak kretyn!
- Ćpa? - chłopcy naprawdę się zdziwili.
- Nie kurwa, witaminy sobie do żył wprowadza. - wściekły rzucił im małą strzykawkę pod nogi.
- Ja pierdole... - Niall wziął do rąk przedmiot i obejrzał z każdej strony- to wiele wyjaśnia.
- Jak ja dorwę tego gnoja to stłukę tak, że w szpitalu wyląduje.
- A jak zrobi coś Nicole? - Louis wiedział co powiedzieć, żeby zaostrzyć strach. Niall już niczego nie potrzebował. Zerwał się i z Harrym pojechali pod dom dziewczyny. Zayn nadal siedział w swoim pokoju, wpatrzony w jeden punkt. Harry wpadł do niego i za szmaty przyszpilił go do ściany. Spojrzał mu w oczy i wysyczał.
- Ćpasz? 
- Nie i puść mnie idioto!
- To co to jest? - wyjął z kieszeni strzykawkę, nie zwalniając uścisku.
- Harry, przecież widać, że ma tego więcej. Jest blady i ma rozszerzone źrenice. - palnął Niall, zapominając do czego zdolny jest Harry.
- Ćpasz?! - wrzasnął i złapał do mocniej za koszulkę. Zayn nawet po otrzymaniu siarczystego policzka nic nie powiedział. - gadaj! - wrzasnął ponownie, cały rozwścieczony.
- Gówno cię to interesuje, jasne?!
- Interesuje bo jesteśmy przyjaciółmi tak?! Mówimy sobie wszystko!
- Puść mnie do cholery! - zaczął się wiercić, wyrywać, co przez zażyty narkotyk się nie udało. Zamiast tego słabł z każdą chwilą.
- Pogadamy z Paulem, gdy się ogarniesz. - puścił go i wyszedł, trzaskając drzwiami.
- Harry zacz... - zsunął się po ścianie i pojawił się przed nim czarny obraz. Wpadł w błogi, niczym nie zagłuszony świat. Nic nie czuł, nie widział, nie słyszał. Niall nie za bardzo wiedział, co ma robić, więc przeniósł go na łóżko. Nicole, słysząc krzyki, wyszła z sypialni i skierowała się do nich.
- Co tu się dzieje?
- Płakałaś? - spojrzał na nią i wyprowadził z pokoju Malika.
- By-byłam w pokoju rodziców…
- Hej.. nie płacz.. - niepewnie ją przytulił. Pozwoliła mu zamknąć się w ramionach i wtulona w niego płakała mu w koszulkę. Wziął ją na ręce i poszedł do jej pokoju. Usiadł na łóżko i ponownie ją do siebie przytulił. Zaraz dostał sms od Liama, żeby został na noc, a oni rano przyjdą z Paulem.
- Zostaniesz? - wyszeptała cicho, gdy po dłuższej chwili się wypłakała, a on pocałował ją przeciągle w głowę.
- Zostanę.
- Czemu Harry tak wrzeszczał?
- Wydało się, czemu Zaynowi tak odbija, jutro się wszystkiego dowiesz.
- Niall.. dziękuję za wszystko.
- Nie musisz.. - uśmiechnął się do niej ciepło.
- Czuję, że muszę. - zatrzymała jego dłoń na swoim policzku i potarła ją kciukiem. Niall zbliżył swoją twarz do jej i delikatnie musnął jej usta. Zaraz się odsunął i spojrzał na nią przestraszony.
- Przepraszam.. zapomnij.. 
Ona poczuła coś magicznego, gdy ich wargi się styknęły. Uśmiechnęła się tylko.
- Nic się nie stało. Idę spać. - zdjęła bransoletki i naszyjnik od jej mamy. Nie przejmując się ciuchami, rozplątała włosy z warkocza i weszła pod pościel. Rano wstała tak, by nie budzić Nialla, ubrała TO, rozczesała włosy i w kuchni zrobiła sobie musli. Gdy jadła, usłyszała dzwonek do drzwi, więc poszła otworzyć. Paul posłał jej uśmiech i razem z Hazzą i Liamem poszli do Zayna. 
- No, tłumacz się Malik. 
- Nie mam się z czego tłumaczyć.
- Tak, tak. Proste. Skąd bierzesz?
- Co biorę? O czym ty do cholery mówisz?
- Mówię o narkotykach.
- Haha. Nieźle. Że niby ja biorę ta? Tabloidy czy psychofani?
- Czemu to było w twojej szafce? - uniósł w górę strzykawkę, a Malik momentalnie zbladł jeszcze bardziej i odwrócił wzrok. - i czemu tak wyglądasz?
- Skąd to masz?
- Było w twojej szafce. Słuchaj Malik, jak tego nie rzucisz to wylatujesz z zespołu i na odwyk. Masz dawać fanom przykład.
- Ale.. ale.. - zaczął się jąkać, a później szeptał.- to nie ja.. ja..
Liam usiadł obok niego i objął ramieniem.
- Skończ z tym. Jak masz jakieś problemy to mów nam, razem sobie poradzimy. Słyszysz Zayn?
- Myślisz, że nie próbuje? Pół roku nic nie dało...
- Czemu w ogóle zacząłeś brać?
- Kiedy mówię, że to nie ja... dostaliśmy kiedyś takie koszyki z maskotką i jakimiś ciastkami... to wszystko w moim było naszpikowane tym gównem... od tej pory mimowolnie przyjmuję amfę...
- Ile tego masz? Tutaj, teraz? Oddaj wszystko. - Paul wystawił ręce, a Zayn zawahał się na chwilę. Najpierw wyjął dwie dawki spod poduszki, a potem chodził w najdziwniejsze zakamarki pokoju i uzbierał ponad 50. Drżącymi rękami podał mu je i ze łzami w oczach usiadł w kąt, chowając się ze wstydu. Liam- jego największe wsparcie- usiadł obok niego i mocno do siebie przytulił. Paul wyszedł i poprosił Nicole o worek na śmieci. Gdy zobaczyła, co trzymał, otworzyła szeroko oczy.
- Ja nie chcę tu być... ona wie, jeszcze bardziej mnie znienawidzi, a ja nie dam sobie sam rady.
- Spokojnie. Jesteś w stanie ją przeprosić?
- Przeprosiny narkomana są gówno warte.
- Zrozumie. Chcesz to rzucić i się zmienić?
Nicole przysłuchiwała się wszystkiemu i zagaiła do Hazzy.
- Czyli on nie jest takim skurwielem od urodzenia?- Loczek zaprzeczył ruchem głowy a Zayn po kilku minutach rozmowy z Liamem, podszedł do niej.
- Nie masz tego więcej tak? Oddałeś wszystko?
- Nie ma.. ii.. chciałem cię przeprosić.
- Wiesz za co?
- Wiem. Jestem chamem, ja w ogóle nie sądzę tak, jak ostatnio do ciebie mówiłem... ja...
- No już chodź tu. - westchnęła i wyciągnęła do niego ręce a on się do niej przytulił.
- Jeszcze raz przepraszam.
- No już.. do października ci pomogę, ale jedno głupie słówko i oberwiesz. Doceń, że będę miła.
- Jasne, dzięki. - Paul ogłosił jeszcze, że dzisiejszy wywiad odwołany i mają miesiąc wolnego. Podziękował Nicole, a ona poszła do Nialla i położyła się obok.
- Niall.. śpioszku wstawaj.- Horan tylko zamlaskał dziecinnie i spał dalej. Uznała to za słodkie, więc go zostawiła i poszła dokończyć posiłek.

Louis stresował się trochę dzisiejszym spotkaniem, chciał wypaść jak najlepiej. Po trzech godzinach był gotowy. Kate była typem ciekawskiej, pełnej życia dziewczyny. Przywitała go buziakiem w policzek. Jego cały stres uleciał, gdy zobaczył ją na luzie.
- Hej.  Too.. co dziś robimy?
- Wypożyczamy rowery i jedziemy na przejażdżkę. 
- Świetnie. Więc do wypożyczalni rowerów! - wyciągnęła ręce w górę, ruszyła i zaraz się cofnęła. - nie mam pojęcia gdzie to jest...
- Tędy- zaśmiał się i poszli w stronę budynku.

Liam pojechał na lotnisko po Dan. Gdy go zobaczyła od razu podbiegła i mocno go przytuliła, a on zakręcił nią kilka razy i namiętnie pocałował.
- Tęskniłam Kotek. 
- Ja też skarbie. - objął ją w pasie i chwycił za jej walizki.
- Coś smutny jesteś. Co się stało? - spytała, gdy już jechali i pogładziła go po nodze.
- Małe problemy.
- Problemy? Nie rozumiem..
- Malik jest uzależniony od amfetaminy od pół roku..
- Żartujesz sobie? - cała zbladła
- Nie. Oddał dzisiaj Paulowi ponad 50 dawek narkotyków. 
- Boże.. to nienormalne..
- To nie jego wina. Ktoś mu je podał i teraz samo poszło..
- Gdzie on teraz jest? Pomoże mu ktoś?
- Jego współlokatorka. Paul zagroził mu wylotem z 1D i odwykiem, jeśli sam nie rzuci.
- Co tu się dzieje..- pokręciła głową. Resztę drogi spędzili w milczeniu.

Nicole dziwnie się czuła, gdy z pokoju Malika dobiegała głucha cisza. Niall pojechał do chłopaków, więc ona poszła do pokoju Zayna. Wyglądał okropnie, ciągle płakał, co było widać przez czerwone ślady na policzkach wyryte wręcz przez łzy. Podkrążone oczy. Usiadła obok niego na łóżku i pogładziła po ramieniu.
- Mogę popłakać sobie z tobą?
Malik przytulił się do niej lekko bez odpowiedzi i zakrył mocniej kocem, jakby było mu zimno.
- Nie martw się, wyjdziesz z tego. Pomogę ci. - coś w niej pękło i zaczęła go gładzić po plecach, a on nie mógł się uspokoić. - no już.. ciiss.. - przytuliła go mocniej i sama zaraz miała mokre policzki. -poradzisz sobie.
- Co to da? Ciągle będą pytać, jak się czuję, czy jestem czysty..
- Wyjedź gdzieś. Nad morze, czy coś.
- Nie, dzięki. Nie lubię być sam, wariuję..
- Jak chcesz mogę jechać z tobą. Muszę się trochę rozluźnić
- Serio?
- Serio. Chłopie, ja 11 lat żyje w stresie. Dobra, chodź coś porobić, nie siedźmy tak.
- A co?
- Nie wiem.. mam w piwnicy taki stary basen, wyciągamy go?
- Jasne.
- No to chodź.

Wyszli z pokoju, chwyciła klucze do piwnicy.
- Uu.. pajęczyna. - zaśmiała się, gdy otworzyła drzwi. Pełno tam było jej zabawek i rysunków. Zayn zaplątał się w pajęczą sieć i zaczął krzyczeć.
- Spokojnie. Stój.- zaśmiała się, przytrzymała go za ramiona i oczyściła.
- Bee.. pajęcyna.. - zrobił smutną, słodką minkę. Ona się roześmiała i weszła w głąb szukając basenu.
- Co tam masz? Po basenie ani śladu- wyszła z kartonem ze zdjęciami
- Misioo! - przytulił czarno różowego misia.
- Takie tam. To co robimy? 
- Chodźmy, pooglądamy co tam masz.- westchnęła i poszli do ogrodu. Usiadła na trawie i otworzyła pudełko. Od razu w oczy rzuciły się jej zdjęcia ślubne jej rodziców. Co chwila ocierała łzy i przejeżdżała po zdjęciach opuszkami palców. Zayn usiadł za nią i objął ją mocno w pasie.
- To co mówili ci ludzie na imprezie i z czego się nabijasz jest prawdą. Jestem sierotą od ósmego roku życia.
- Przepraszam.. myślałem, że tylko tak gadają..
- Jednak nie gadają od tak. Od tamtej pory nie mam życia
- Ale jednak nie byłem do końca głupi.. jeden koleś mówił, że żeby zarobić ty.. no cóż, chyba niedługo wyjdzie ze szpitala.
- To pewnie chłopak tej szmaty. Tamta też tak gadała
- Nie myśl o tym. Jedzie na innych a sama pcha się wszystkim do łóżka.
- Taa.. ja i tak się sobie dziwię, że to wytrzymuję.
- Też się tobie dziwię.
- Na nadgarstkach nic nie mam, ale.. - odpięła spodenki i odkryła lekko. Na kości biodrowej miała kilka długich kresek
- No nie.. aj Nicki.. jak długo to masz?
- Jakoś od trzech lat.. nie raz sobie poprawiam.
- Nie rób więcej.. to nie pomaga.
- Skąd wiesz? Chociaż na chwilę się o wszystkim zapomina.
- A potem to powraca i przeżywasz ten ból zawsze, gdy spojrzysz na blizny.
- Koniec. Co porabiamy? - schowała zdjęcia i wstała, a on położył się na trawę.
- Jeździsz na desce?
- Na rolkach, ale możesz mnie nauczyć.
- To ok. - oboje poszli do domu, ona po ochraniacze, a on po deski.
- Ale wiesz, że ja nie umiem?- wyszła za nim na chodnik.
- Stań, odepchnij się i jedziesz. - zrobiła tak jak kazał i jechała niezdarnie przed siebie. Dojechała wolno za nim do małego parku i usiadła na ławkę. On pojeździł jeszcze i położył się na karuzeli, ona zaś podeszła do niego z deską i zakręciła lekko.
- Hah, weeź bo spadnę.
- No to będziesz leżał.- ułożyła się obok niego i patrzyła w niebo. - jutro będzie lało.
- Skąd wiesz?
- W radiu mówili i jest dużo chmur na niebie.
- Jutro jakoś zleci, a później już nas nie ma.
- Wymyśliłeś coś?
- Może morze, może góry.. wolisz słońce czy śnieg?
- Plaża z całą pewnością. Nienawidzę zimy.
- A byłaś w Barcelonie?
- Oho..  ja ci do samolotu nie wsiądę, dopiero w październiku, ale z trudem.
- Nie mówię o samolocie. Miałem na myśli rejs statkiem.
- To brzmi lepiej. W takim razie zgadzam się.
- Wracamy? Słońce już zaszło, a ja.. boje się ciemności.
- Naprawdę? - wstała i wyciągnęła do niego rękę. Zaraz potem ruszyli do domu.
- Od trzech lat. Chłopaki mi raz taki horror zafundowali, że dostaję zawału jak jestem sam w pomieszczeniu bez światła.
- Ja się cholernie boję burzy
- Ja nie, chyba, że jestem sam. Taa.. moje życie jest uzależnione od drugiej osoby.
- Ja nie lubię tłumów.. przyzwyczaiłam się do samotności. Choć zaczynam się do was przyzwyczajać.
- Urok 1D.
- Przeraża mnie wasza samoocena. - zaśmiała się cicho.
- Harry ma najwyższą. Żebyś ty widziała co on robi jak się spije i stanie przed lustrem.
- Wyobrażam sobie. Haha - weszli do domu. - oglądamy coś?
- Jasne, wybierz coś, a ja się ubiorę, bo zimno.
- Ok..-  wzięła swój ulubiony film „Trzy metry nad niebem” a on ubrał grube dresy i wrócił do niej. Usiadła obok niego, naciągnęła koc i skupiła się na oglądaniu. Zayn zasnął z wykończenia pod koniec filmu i zsunął się na jej ramie. Jak zawsze robił, objął ręką szyję swojej „poduszki”, mocno się do niej przytulając. Nicole zaśmiała się cicho, zakryła ich kocem, wyłączyła telewizor i zaraz sama spała.

Rano przebudziła się pierwsza i przywitało ją stukanie kropel deszczu w okno. Ziewnęła i zaczekała, aż Zayn się obudzi. Tymczasem do domu wszedł Harry.
- Hej, sory, że nie pukam, ale nie chciałem zbudzić Malika. Jak on się czuje?
- Jest dobrze. Jutro wyjeżdżamy do Barcelony. On tego potrzebuje i ja.
- Na cały miesiąc? - loczek kucnął przy mulacie i przyjrzał się odsłoniętej części twarzy.

___________________________________________
Postać Kate znajdziecie w bohaterach. :))


3 komentarze:

  1. Omomom ale wszpaniałe, ja chcze więcej :P
    „Trzy metry nad niebem” ojahaha ale się działo pamiętam :D
    Szkoda, że zayn narkoman ale na pewno Nicole mu pomoże *__*
    Czekam na nexta i zapraszam do mnie: http://sweetheartforget.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. "Trzy metry nad niebem" kocham ♥
    Opowiadanie wspaniałe ! ♥
    Przeżywam jak nienormalna jak ktoś mógł coś takiego zrobić Malikowi !!
    Zapraszam na swoje blogi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. tak jak dziewczyny wyżej mówiły, fajny motyw z " Trzema metrami nad niebem" ;) no i Zayn narkomanem, już chyba wiem, co Nicole będzie robić w tym opowiadaniu ; p
    troszkę Ci się szablon rozjechał, popraw bo dekoncentruje ; *
    dodałam 3, jak chcesz to zapraszam http://could-freeze-this-moment-in-a-frame.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń