niedziela, 2 grudnia 2012

jeden ♥


Paul po długim poszukiwaniu znalazł lokum dla Zayna.
-Malik, na słówko
-hmm.?
- wiesz, że musisz znaleść nową chatę, po podpaleniu twojej.. znalazłem dla ciebie lokum na obrzeżach Londynu
- o super. Chociaż nikt nie wezwie policji jak będzie party hard
-jeśli twoja współlokatorka się zgodzi.
-co.? Będę mieszkał z jakąś laską.? Paul, no..
- to Nicole, miła, ale ma pazur.
- daj adres, zbadam teren.
- bądź miły. Chłopaki, jeszcze raz ‘rock me’ i kończymy mistrze. – podał mu karteczkę. Zaśpiewali i się rozeszli a Zayn pojechał pod wskazany adres. Drzwi otworzyła mu zgrabna, dość wysoka długowłosa brunetka z mocno niebieskimi oczami.
-cześć.?
- Zayn tak.? Wchodź – na razie uprzejma wpuściła go do środka. – nie wiedziałam, że dziś przyjedziesz i jest tak troche brudno..
-nie wiedziałem, że będę z kimś mieszkał… Nicole.
- Paul ci nie mówił.?
- wszystkiego dowiedziałem się dzisiaj. Ale miejscówa fajna,  można imprezy zrobić i..
-o nie, nie. Na imprezy to ty sobie możesz chodzić, za przeproszeniem do burdelu. – już tym go zirytowała.
- słuchaam.?
-nie będziesz robił tu żadnych imprez, zrozumiano.?
-tooo ja pójdę się rozpakować..- z dziwną miną poszedł ‘do siebie’ i zadzwonił do Hazzy.
-sieema. Jak tam.?
-ty masz budę nie.? Pomóż.. jestem tu 5 minut, a ta mnie już do burdelu wysyła.
-ohoho.. aż taki pazur.?
-myślałem, że fajna laska, to sobie poderwę może i wgl.. i faktycznie fajna dupa, ale charakterem to się chyba z Chudkiem norrisem zamieniła.
-przetrwasz, zobaczysz. Ty też się tak nie wyrywaj. A i zaproś mnie skoro mówisz, że dupa, popatrzę sobie.
- to przyjeżdżaj, idziemy na impreze. – wysłał mu sms adres i zaczął się przygotowywać. Nicole wieczorem usłyszała dzwonek. Nikogo się nie spodziewała, więc nie odrywała się od swojej roboty
- nie przemęczaj się, otworzę. – mruknął i poszedł do drzwi a ona prychnęła głośno i zacisnęła pięści. Harry postanowił obczaić dziewczynę. Irytował ją ich wzrok, wiec po chwili zabrała kartki i ołówki i wyszła z salonu do swojego pokoju.
-wredna jędza.. ale ja ją jeszcze okiełznam.. – warknął i zaprowadził kumpla do siebie. Harry rzucił się tam na łóżko.
- powodzenia stary. Ale naprawdę zajebista
- nie takie charakterki spotykałem. Niby takie lwice a jak już się dobierzesz to masz raj w łóżku. A weź ją tak rozbierz z tych ciuszków.. aj..
- spróbuj a dostaniesz z liscia, załozę się. Ale co prawda to prawda. Nogi też ma wyjebiste
-jakby jeszcze jej ten pyszczek czymś zająć to lala nie z tej ziemi.
-w sensie jej gadanie.? Ciekawe, czy kogoś ma
- a co.? Chcesz uderzyć.?
-zostawie ci ją, nie na moje nerwy
- idziemy. – ubrał się jeszcze w czarną skórę i wyszli. Malik wrócił późno w nocy. Nicole miała dziś zakończenie roku i tym samym liceum. Ubrała szarą koronkową sukienkę własnego projektu i na to marynarkę. Wróciła w złym humorze i z rozciętą wargą.
-szmata – warknęła i rzuciła torebką na komodę.
-jeśli to było do mnie to odszczekaj albo coś powiem.
-nie było do ciebie, ale słucham. Może dowiem się już kolejnych dziś faktów o mnie.
- musisz być wredna.? Siadaj.
-poradzę sobie- wyrwała mu apteczkę, z którą do niej podszedł i zamknęła się w łazience.
- nie to nie, błagał nie będę
- i bardzo dobrze. – mruknęła i zakleiła sobie kawałek dolnej wargi. Malik poszedł do siebie, włączył muzykę i zaczął ćwiczyć, jak co dzień. Korciło go jednak by się dowiedzieć, więc wyszedł do niej z sokiem.
- kto cię tak urządził.?
-a co cie to obchodzi.?
- dużo. Jestem ciekawy. I możesz zmienić ton.?
- może i mogę, ale mi się nie chce.
- dobra.. mów
- no jak szmata rozpowiada na koniec roku jakieś głupoty i wyzywa mnie od sierot to się wkurwiłam i się trochę poszarpałyśmy. Wepchnęła mi tipsy tam, gdzie nie trzeba. Ona trochę bardziej dostała.. ja w sumie miałam w planach wyłamać jej te pazury, ale się laska rzucała.
- a co cho z tą sierotą.?
- a to już nie ważne. – sięgnęła po swój szkicownik a on upił soku.
- co ty tam ciagle rysujesz.?
- a co ty taki ciekawski.?
- mamy razem mieszkać więc..
- i tak w październiku wyjeżdżam, więc będziesz mógł robić sobie imprezy
- nie żebym się nie cieszył, ale czemu wyjeżdżasz.?
- na stu.. czemu ja ci to wszystko gadam.?
- i to normalnym tonem. Buum ya.!
-aj idź.
- i jeszcze mnie nie zabiłaś..
- na dziś mam dość bujek, może jutro.
- noo.. to trzeba to wykorzystać. Powiedz coś o sobie.
- nic nie będę mówić. – oddaliła się, gdy przysiadł się bliżej.- mów coś o sobie.
- ej, pierwszy spytałem. Ty się mnie boisz.?
- nie
- boisz się, bo nawet uciekasz.
- nie uciekam, tylko się odsuwam, a to co innego.
- ta na pewno..
- denerwujesz mnie. Czy ty musisz być takim mądrala.?
- nie jestem.. jestem po prostu.. uroczy. Tak to na pewno to.
- teraz to naprawdę mam ochotę cię walnąć..
- zrób to, a nigdy się do ciebie nie odezwę..
- zrobiłabym to, ale z kim ja się będę kłócić.?
- a jednak działam nawet na taką zołzę..
- na kogo przepraszam.? – założyła ręce i zgromiła go wzrokiem.
-sory ale na dzień dobry wysłałaś mnie do prostytutek..
- jesteś.. chuj, możesz się nie odzywać. Od zołzy. – wymierzyła mu siarczysty policzek, wciągnęła szpilki i trzasnęła drzwiami.
- tak się bawisz.? Spoko. – wyciągnął telefon i wybrał numer loczka. – Harry, pedałku ty mój kochany, robię imprezę. Zaproś kogo się da.
- jasne, jasne. Robi się szefuniu

3 komentarze: